czwartek, 12 lipca 2012

Maj, Siedzę na drewnianej ławeczce przed domem mamy. Bose stopy masuję o ciepłe płyty nierównych tafli piaskowca. Piję kawę i uśmiecham się sama do siebie.Jak to się stało,że przede mną podróż do Ameryki? Moja wyobraźnia nie sięgała nigdy tak daleko. Myślę sobie o kamieniach milowych mojego życia. Zaliczenie jakoś matmy w każdej klasie liceum, prawo jazdy, urodzenie Karusi i fakt, że nie palę papierosów, chociaż presja grupy była duża. Kończę studia, pracuję w swoim zawodzie, i kolejne studia i kolejne i kolejne...staję się nauczycielem dyplomowanym i wtedy...życiowa wolta! Z maleńkiej szkółki rezygnuję dla jakiegoś zapyziałego domu kultury, choć wszyscy pukają mi się w czoło. Potem mnóstwo pracy, która jawiła mi się jak budowanie nowej planety, ale było warto! Dziś już to wiem! Nieoczekiwanie, zupełnie przypadkiem czytam w Wyborczej, że można dostać się na studia podyplomowe finansowane z Unii Europejskiej na Uniwersytecie Ekonomicznym, I co robię? Ja- tuman matematyczny piszę aplikację i już po roku staję się menedżerem projektów. Ha! Potem był bardzo ważny dla mojego domu kultury  program Dom Kultury+. Znów napisana aplikacja i szczęśliwie znaleźliśmy się w gronie 50 wybranych, pilotażowych domów kultury z     prowincjonalnej Polski. Idę po bandzie. Jak to zwykle u mnie bywa zupełnie przypadkiem, na facebooku czytam o jakiejś Szkole Liderów. Ooooo! Przecież to dla mnie wypisz, wymaluj! Ale rekrutacja nie taka prosta- najpierw pierwszy etap- z mnóstwem dociekliwych, refleksyjnych pytań. Zaliczone! Potem w Poznaniu rozmowa bezpośrednia. Mam wrażenie,że zagadałam komisję na śmierć. Chyba przesadziłam, myślę w duchu. Ale chyba nie było tak źle, bo jestem jedną z tych wariatów- wybrańców losu. Dostaję się do Szkoły Liderów Polsko Amerykańskiej Fundacji Wolności. Cieszę się jak dzieciak. Przyjaciele, znajomi doceniają, ale szefom nie za bardzo się to podoba ( lepiej zajęłabyś się remontem schodów przed wejściem do domu kultury-słyszę...)
Rok mija fantastycznie, bo na zjazdach w Jachrance tacy sami zapaleńcy jak ja. Podobnie wrażliwi, pędzący , zmieniający siebie i świat wokół siebie. Te same problemy  i marzenia , choć u każdego nieco inne. Do tego tutorka, która podąża za moimi lękami, pragnieniami, rozwojem. Pierwszy raz ktoś poza moim osobistym życiem tak dociekliwe skupia się na moim rozwoju. To dla mnie balsam dla duszy, psychiczne spa.
Chyba w kwietniu, podobnie jak wszyscy alumni programu PAFW dostaję maila z zaproszeniem do udziału w konkursie na wizytę studyjną w USA. Wprawdzie nie jestem jeszcze alumnem, ale ten moment będzie dosłownie za chwilę. Otwieram aplikację bez przekonania. Nie marzę przecież o podróżach poza europejski kontynent. Nigdy o tym nie marzyłam. Czytam, czytam i zaczyna mnie ten konkurs intrygować. Przyciąga mnie temat przewodni konkursu: partycypacja społeczna poprzez kulturę. Noooo! To przecież moja bajka!Czytam pytania i już dokładnie, od pierwsze chwili wiem, co chcę napisać. Jestem tego bardzo świadoma. Tymczasem zamykam aplikację i zajmuję się codziennością. Tą prywatną , zawodową, społeczną. Zapamiętuję datę,do kiedy trzeba wysłać swoje zgłoszenie na konkurs i w myślach formułuję, to co chcę napisać. W międzyczasie dzwoni do mnie Agnieszka P. z Wrocławia. Moja koleżanka z VII edycji Liderów, towarzyszka podróży na trasie Jachranka-Wrocław. Dzięki tym podróżom, dzięki temu,że Aga zabierała mnie łaskawie ze sobą odbyłyśmy tyle ciekawych rozmów. Uwielbiałam je! I Agnieszkę bardzo cenię. To co robi dla Wrocławskiego Hospicjum dla Dzieci w kwestii wolontariatu jest niezwykłe, nie do przecenienia. I bardzo ważne i bardzo trudne. Więc dzwoni Aga - Aniu, czytałaś to ogłoszenie o konkursie na wizytę studyjną do USA? Od razu pomyślałam,że to dla ciebie! Kultura, partycypacja, animacja społeczna...Bierzesz udział w konkursie Anka?- pyta.
A ja? No cóż, uśmiechają mi się oczy...- Chyba coś napiszę...chyba się zgłoszę...- po czym pędzę do komputera i jeszcze raz czytam pytania konkursowe.

1 komentarz:

  1. ... i tak właśnie małe toczące się kamyczki składają się na kamienie siedmiomilowe :)

    OdpowiedzUsuń