czwartek, 2 sierpnia 2012

Szlachetna sztuka dokonywania wyborów- pokaż mi swoją walizkę, a powiem ci, czy aby nie za ciężka!



"Gdy przygotowujesz się do podróży, wyłóż przed sobą wszystkie ubrania i wszystkie pieniądze, które chcesz zabrać. Następnie wyrzuć połowę ubrań oraz weź dwa razy więcej pieniędzy."
Susan Heller
 Tak, to ten moment właśnie.Można powiedzieć, że jestem spakowana. W myślach pakuję się już od kilku dni. Przypominam sobie rady przyjaciół, tych liderów, którzy mają  doświadczenia z poprzednich wyjazdów. Zrobiłam najpierw krótką notatkę w notesie, by niczego nie przeoczyć. Do pakowania ubrań przymierzałam się kilka razy, by zminimalizować ich zawartość w walizce. Wszyscy mówią: nie bierzcie dużo, wszystko sobie kupicie! 
No właśnie, czy Ameryka jest nadal takim rajem zakupowym? To mnie właśnie zastanawia. Jakby co, to pół walizki puste. Nie wierzycie? I ja sama jestem z siebie bardzo dumna. 
Nie jestem przekonana, czy chciałabym przywieść z podróży do USA kolejne ubrania z "sieciówek". Wolałabym pobuszować po antykwariatach za albumami. Marzę by szwendać się po pchlich targach, secondhandach. O! Tak! To byłby dla mnie raj zakupowy. Wierzę,że przywiozę coś, co będzie niesamowite- może kolejny kafelek, czy kolorowe szkiełko...
Któregoś wieczoru skusiłam się i wygooglowałam sobie miasta i miejsca w których będziemy. Potem jakoś tak weszłam na videoblogi Polaków, którzy opowiadają w nich o życiu w Stanach. W co drugim filmiku porównywanie produktów spożywczych typu: czy to prawda, że chipsy w US są w większych opakowaniach niż w Polsce? Czy hamburgery są większe? batony? czekolady? czy płatki śniadaniowe są tylko w kartonach tak jak na filmach, czy jak u nas w Polsce w opakowaniu foliowym...i tak dalej, i tak dalej, a potem wpadł mi przed oko filmik, jak dziewczyna pokazuje przez cały czas kolejne odcienie lakierów do paznokci ( ten taki błękitny...nie nie raczej lazurowy z drobinkami, a ten cudny nude, każda z was chciałaby mieć, wiem, wiem...). Byłam lekko wstrząśnięta poziomem refleksji i czym prędzej zamknęłam komputer, bojąc się, że jeszcze moment i uwierzę, że jadę do USA- raju lakierów do paznokci i 75 rodzajów coca-coli z automatu.
Zajrzałam na moją listę. Mogę nie mieć ubrań ( choć gdyby zaginął w podróży mój zestaw chybabym się lekko wściekła!), ale żadnej podróży nie wyobrażam sobie bez aparatu fotograficznego. Moja alfa już czeka wyczyszczona pamięć, bateria naładowana, zapasowa karta. To chyba najważniejsze. Telefon z zainstalowanym programem do pisania bloga ( tylko znajdę wi-fi). Ładowarka, laptop, zasilać, przejściówka. Kieszonkowe książki, gazety i anglojęzyczne materiały o Dolnym Śląsku i Wleniu,materiały PAFW, list polecający z ambasady amerykańskiej. Kosmetyki, okulary słoneczne. Generalnie szykuję się na letnią pogodę, w razie czego- dokupię, skoro tak wszyscy sugerują!
Mam też turystyczną suszarkę, prostownicę i podręczne leki. Całość zwieńczają pasy, jakby trzeba było walizkę " spiąć" awaryjnie. 
I adresy polskie i amerykańskie koniecznie muszą znaleźć się w bagażu podręcznym. 
Aparat uwieczniać będzie obrazy przewijające się pewnie w zawrotnym tempie, które mnie oszołomią innością, wielkością, kontrastami. Wizjer będzie jak zawsze moim prawym okiem. I to bardzo możliwe, że, jak po każdej wyprawie będę miała odciśnięty krążek nie od słonecznych okularów, ale od wizjera aparatu. Jestem zachwycona technologią cyfrową aparatów. Wiem, wiem- nie ma porównania z jakością aparatu analogowego, ale umówmy się- jestem tylko fotografem-amatorem. Nie znam się na parametrach technicznych, ale za to fotografuję emocjami, sercem, intuicją. I dzięki cyfrówce będę miała pewność, że klisza mi nie pęknie, że film się nie prześwietli, albo rolka się skończy. Mogę pstrykać i pstrykać!
Zabieram również wielką otwartość i ciekawość świata, tak, by nie kopiować tego, co już o US wiem, co jest powszechnie znane. 
I miłość zabieram wszystkich moich najbliższych, każda myśl będzie z nimi, choćby nie wiem nawet co się działo. Najbliżsi są najważniejsi i będę bardzo tęsknić, i moi kochani też będą tęsknić za mną. Będę tęsknić za przyjaciółmi i za dzieciakami z Bawialni- własnie mija półmetek naszych wspólnych wakacji Lata Na Trawniku. Zżyliśmy się ze sobą! Oj tak, będzie mi brakowało tego gwaru i pytających, świdrujących oczu. I zatęsknię pewnie za moimi współpracownikami, bo przecież jestem z nimi codziennie i jest nam ze sobą dobrze.
Moja babcia, kiedy byłam u niej wczoraj powiedziała:
-Aniu! Tak się o ciebie martwię! Uważaj tam na siebie...ty jesteś taka śliczna, żeby cię nikt nie porwał...( parskam  śmeichem), a babcia ma naprawdę poważną minę i dodaje, żebym tego nie lekceważyła i żebym jej obiecała, że wrócę...
I jak tu nie uwielbiać najbliższych!
Nie wiem, czy jeszcze będę miała na tyle czasu, by napisać przed podróżą- rozpoczynam ją już prawie w to sobotnie południe, ale kto to wie?
Trzymajcie kciuki, aaaa i jeśli chcecie kartkę z "prawdziwych Stanów" to dajcie znać! 
ps. ja tu sobie ironizuję o lakierach do paznokci, a coś mi moja świadomość podpowiada, żebym sprawdziła, czy N A   P E W N O zapakowałam...paszport. Paszport z wizą USA!  Pędzę sprawdzić!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz